EBOOK Jutro Święto 69,90 zł 59,90 zł Zamów. EBOOK Jutro Niedziela ROK C 49,90 zł 39,90 zł Zamów. Odwieczne zapowiedzi pokoju i radości wypełnią się całkowicie na końcu czasów (PIERWSZE CZYTANIE). Niebo (i jego „imiennie podpisane apartamenty”), pozostaje jedynym punktem orientacyjnym na drodze chrześcijanina. 23. NIEDZIELA ZWYKŁA (rok B) Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski. W wymiarze religijnym zapłatę rozpatruje się w kontekście czynów człowieka lub jego całego życia moralnego, łącznie z modlitwą i stanowi ją błogosławieństwo lub kara od Boga. więcej. Wierzyć w cuda, ks. Janusz Mastalski. Kazania-homilie: XXVIII niedziela zwykła, Rok B. o. Maciej Plewka CSsR (14 października 2012 roku, Rok B, II) o. Krzysztof Dworak CSsR (11 października 2015 roku, Rok B, I) o. Edmund Kowalski CSsR (14 pażdziernika 2018 roku, Rok B, II) o. Arkadiusz Buszka CSsR (10 października 2021 roku, Rok B, I) Drukuj i 8 Niedziela zwykła A, 8 Niedziela zwykła B, 8 Niedziela zwykła C, Powrót do Niedziele zwykłe, Niedziele zwykłe 8 – 12, Powrót do Linki 8 NZ rok A: Ewangelia: Mt 6, 24 – 34; 24 Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a Niech ta szklanka dobrej rozmowy napełni się mądrością i miłością, która pozwoli nam odkryć skrywający się w nas skarb Królestwa Bożego. Zapraszam na rozważanie na rozważanie na 17 niedzielę zwykłą rok A. 17 Niedziela Zwykła rok A Szklanka Dobrej Rozmowy Ks. Marek Studenski. Jana Jezus pyta Jana i Andrzeja, swoich pierwszych uczniów: „Czego szukacie?”. Kiedy otwieramy Ewangelię, Jezus zwraca się do nas z pytaniem: „Czego szukasz?”. Jeśli odpowiadamy: „Ciebie!”, rozpoczyna się spotkanie. Chciałbym, ażeby ci, którzy wezmą do ręki tę książkę, rozsmakowali się w spotkaniach z Chrystusem w Jj3ahK. Poznać i przyjąć Prawdę Objazdowy cyrk rozbił swój namiot na obrzeżach wsi. I zdarzyło się, że jednego wieczoru, tuż przed rozpoczęciem przedstawienia na zapleczu cyrkowego taboru powstał pożar. Właściciel próbował zaradzić nieszczęściu. Więc pierwszego, którego spotkał ze swoich ludzi polecił mu, żeby czym prędzej biegł do wsi zorganizować pomoc w gaszeniu pożaru. Tym spotkanym był klaun przebrany już za błazna, gotowy na występ. Ogień był niebezpieczny nie tylko dla cyrku, bowiem z powodu wiatru bardzo łatwo i szybko mógł się rozprzestrzenić poprzez suche pola i objąć swym płomieniem całą wieś. Klaun biegł więc co sił w kierunku zabudowań i krzyczał, że pali się. Napotkanych ludzi błagał, żeby czym prędzej przyszli na pomoc. Ale ludzie nie brali jego dramatycznego zachowania poważnie. Po prostu – myśleli, że to jest jedna z jego sztuczek, aby zachęcić na występ. I czym głośniej nawoływał, tym głośniejszy wzbudzał śmiech. A ogień stawał się coraz większy, tak, że doszedł do wsi i spalił tam wiele domów. Głównym powodem dlaczego ludzie nie usłuchali klauna było to, że brali go tylko za błazna, myśląc, że próbuje ich rozbawić i zachęcić, aby przyszli na cyrkowy występ. Ta przeszkoda okazała się tak duża, że oni nie byli w stanie zrozumieć sytuacji. A sytuacja była bardzo niebezpieczna i to również dla nich samych. Mimo, że słyszeli o niej – nie usłuchali. A przecież wystarczyło, choćby na moment, aby zdać sobie sprawę, że może posługują się stereotypem, kalką. Potrzebny był im tylko błysk światła, który oni uznali, za zbędny i niepotrzebny. Na takim stereotypie stworzył swoją sztukę Carl Zuckmayer pt. Kapitan z Köpenick. Mieszkańcy Berlina rozumowali tak jak widzieli: skoro ktoś występuje w mundurze kapitana, musi być kapitanem. A kapitana trzeba słuchać i wykonywać jego rozkazy. I fałszywy kapitan świetnie wykorzystał ich mentalność. Bo człowiek często posługuje się takimi gotowymi szufladkami oceniając innych według utartej, obiegowej matrycy. W dzisiejszym Bożym Słowie, jak mówi Ewangelia, Pan Jezus przychodzi do swojego rodzinnego miasta Nazaret. Mieszkańcy znali Go. Przecież wśród nich wzrastał. Wielu z nich widziało Go jak pomagał św. Józefowi w stolarskim zawodzie. I tak na Niego patrzyli. Mimo, że słyszeli o wielkiej popularności swojego Ziomka, o Jego cudownych czynach, to jednak kiedy stanął w ich synagodze i przeczytał święty tekst, a potem jednoznacznie stwierdził, że Pismo o Nim mówi – nie byli w stanie przyjąć. On, który od nich wyszedł: za kogo się uważa? „Wielu pytało ze zdziwieniem: Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? A takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czyż nie jest to cieśla, syn Maryi? ”… Wydawało im się, że znają Go dobrze. Za dobrze, żeby się nabrać, iż stoi przed nimi Oczekiwany Mesjasz. Uwierzyli swoim utartym schematom, że Mesjasz ma przyjść przez nikogo nieznany, że wyzwoli ich z niewoli wrogów. Dlatego nie rozpoznali czasu swego nawiedzenia, mimo, że na ich oczach naprawdę spełniały się przepowiadane proroctwa? Rozminęli się z Prawdą. Pan Jezus swoje odrzucenie tłumaczy powszechnym losem proroków, którzy nie znajdują uznania w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych, w swojej rodzinie. Hans Urs von Balthasar pisze, że „dopóki człowiek się opiera, nie może doznać uzdrowienia, zakłada ono bowiem całkowite zawierzenie. Boży wysłannik z taką właśnie sytuacją ma zawsze do czynienia”. Potwierdzeniem jest dzisiejsze I Czytanie, w którym Bóg wyraźnie powołuje proroka Ezechiela. Jego imię oznacza: „Bóg czyni mocnym”, bo dał mu trudne zadanie. Powołuje go jeszcze przed upadkiem Jerozolimy w 587 roku zanim narodził się Chrystus. I Bóg nie ukrywa trudności, przed którymi prorok będzie musiał stanąć. Tymi trudnościami będą: opór i zatwardziałość ludzi. To samo spotkało wcześniej i Izajasza i Jeremiasza i innych. Bo prorok nie może iść na żaden kompromis. On ma dokładnie przekazać słowa Pana. Nie jest sprawą proroka, czy ci, do których on mówi, posłuchają go, czy też nie. Dobrze jest postawić sobie pytanie: Dlaczego jest tak trudno człowiekowi poznać i przyjąć Prawdę, gdy Ona jest bardzo blisko? Czy częściej bywa rozpoznawana i przyjmowana przez tych, którzy przychodzą z daleka? Może to jest tak jak mówi przysłowie, że najciemniej jest pod latarnią. Tadeusz Żychiewicz napisał w ten sposób, że „tak bywa z prawdą zbyt bliską. To światło najwyraźniej świeci tym, którzy przychodzą z daleka, jak poganie. A kiedy się jest bardzo blisko i kiedy nazbyt się przywyka do darów Pana, trudno bywa pojąć te sprawy.” Św. Paweł w dzisiejszym II Czytaniu wyraźnie daje odpowiedź, że Boże dzieło nie ostoi się w człowieku, który widzi tylko swoją siłę i swoją wielkość. On, Paweł, nie mający najmniejszej wątpliwości, że jest słabym człowiekiem, zgodził się przyjąć Chrystusa do siebie całkowicie: „Najchętniej więc będę się chełpił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa”. I dlatego wiedział, że ilekroć niedomagał czy to poprzez swoją bezsilność, czy wtedy kiedy cierpiał – tylekroć zwyciężał w nim Jezusowy dar. „Moc bowiem w słabości się doskonali”. ks. Marian Łękawa SAC Chrystus dokładnie zna człowieka ● Rozważa: Paweł Pomianek ● Trzynasta niedziela zwykła, rok B (26 czerwca 2022) Ewangelia: Łk 9,51-62 ● Dzisiejsza Ewangelia pokazuje, jak różnorodna jest postawa Jezusa w zależności od sytuacji i jak głębokiej wiedzy o człowieku potrzeba, by skierować do niego odpowiednie dla niego słowa. „Trzeba porzucić wszystko, aby iść za Jezusem” – tak kościelny lekcjonarz tytułuje dzisiejszą Ewangelię. I faktycznie – jak zazwyczaj – trafnie wskazuje on sedno fragmentu wybranego przez Kościół na tę niedzielę. Rzeczywiście tekst ma nas skłonić do refleksji nad tym, ile bylibyśmy gotowi poświęcić, by pójść za Jezusem, na ile bezkompromisowa jest nasza wiara. A przede wszystkim: czy Chrystus jest dla nas na pierwszym miejscu i czy jesteśmy ludźmi faktycznie wolnymi – od tego, co nam pójść za Nim przeszkadza. Dwa obrazy Jezusa Ale fragment ten jest ciekawy także dlatego, że zawiera dwie perykopy (wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego, by zobaczyć, że te fragmenty są rozdzielone i nadano im różne śródtytuły), które wprawdzie następują po sobie, ale mają inne przesłanie i pokazują dwa różne obrazy Jezusa. Jezus z pierwszego fragmentu, opowiadającego o nieszczególnie udanych odwiedzinach miasteczka samarytańskiego w drodze do Jerozolimy, wydaje się być przede wszystkim bardzo wyrozumiały względem ludzi, niewiele od nich wymaga, a wręcz można powiedzieć, że ostatecznie schodzi im z drogi. weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka. Jakże odmienny to obraz względem tego, co czytamy w końcowej części drugiej perykopy: Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże». Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego». Tutaj wymagania stawiane przez Jezusa są bardzo radykalne. Skąd to zróżnicowanie? Wydaje się, że Chrystus, który dokładnie zna kondycję i potencjał poszczególnych ludzi, po prostu podchodzi do danego człowieka, biorąc pod uwagę to, jak wiele można od niego wymagać. Jednym lepiej schodzić z drogi, ponieważ nie są gotowi przyjąć prawdy o Jezusie czy tym bardziej Jego powołania. Przy czym mimo to nie wolno ich krzywdzić. Nawet jeśli jawnie odrzucają wiarę i osobę Jezusa; nawet jeśli otwarcie się od Niego odcinają czy występują przeciwko niemu. Są jednak osoby, które są gotowe usłyszeć wprost wymagające słowa o powołaniu ze strony Jezusa. Może to być powołanie takie lub inne. Niemniej jednak wiadomo, że będzie to wezwanie do radykalnego pójścia za Chrystusem, do mężnego świadectwa wiary. W dzisiejszym świecie to, że na drodze Jezusa nie będzie łatwo, mamy jak w banku. Uwzględniając możliwości Pan uczy nas więc dziś nie tylko tego, że trzeba wiele dlań poświęcić, ale też tego, że dokładnie zna nasze serca, dokładnie wie, na co każdego z nas stać. I z wyrozumiałością i serdecznością spojrzy na nasze niedomagania i braki, jeśli tylko nasze intencje są czyste. No i nas również chce uczyć, byśmy nie siekli mieczem wiary na wszystkie strony i nie straszyli ogniem z nieba, surowo oceniając innych, lecz byśmy na każdego popatrzyli z wielką delikatnością, szacunkiem, uwzględniając jego historię, ewentualne zranienia, otwartość na przyjęcie Jezusowego orędzia. Ale skłania również do zadania sobie innego pytania: czy czasem nie jestem w sytuacji podobnej do tych, od których Jezus po prostu się odwraca, by odejść do innego miasteczka, bo my jesteśmy całkowicie niezainteresowani tym, co chce nam zaproponować… ————– Paweł Pomianek – świecki teolog, publicysta, filolog polski, redaktor i korektor tekstów, autor bloga z poradami dotyczącymi poprawnego używania języka polskiego i właściciel firmy Językowe Dylematy. Opiekun Dziennika Parafialnego. Mąż Anny, tata Julii, Piotrusia i Dominika. Słowa Ewangelii wg św. Łukasza Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka. A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć». Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże». Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego». Poleć innym! Chrystusowy pokój niech zamieszka w naszych sercach. Komentarze do liturgii i modlitwa wiernych. Wstęp do liturgii Jezus Chrystus dawca życia wiecznego proponuje nam dzisiaj pokój, jako wartość bezcenną dla nas, żyjących w chaosie wojen i konfliktów. Tylko pokój może ocalić nasze życie. Chrystus po Zmartwychwstaniu ukazał się apostołom, ofiarując im pokój. My też potrzebujemy takiego spotkania. Właśnie po to zgromadziliśmy się na Mszy Świętej, aby pokrzepić się Ciałem i Krwią Przenajświętszą, bo tylko ten pokarm może nas umocnić w walce o Boży pokój wszędzie tam, gdzie będziemy się znajdować. Uznajmy naszą grzeszność i otwórzmy się na działanie Jezusa w naszym życiu. Wstęp do liturgii słowa W liturgii słowa dzisiaj na pierwsze miejsce wysuwa się słowo „pokój”, który jest tak bardzo ważny w budowaniu królestwa Bożego w świecie. Wsłuchajmy się w słowa samego Boga, bo tylko On może w nasze skołatane i pełne niepokoju serca, wlać pokój. Modlitwa wiernych Do Chrystusa, który jest dawcą pokoju, zanieśmy nasze pokorne prośby i błagania: O potrzebne łaski Boże dla Kościoła powszechnego, aby nigdy nie zaprzestał głosić Chrystusowego pokoju. Ciebie prosimy. O pokój dla ludzi doświadczających nieszczęścia wojny, aby w bezpieczeństwie mogli żyć i rozwijać swoje człowieczeństwo. Ciebie prosimy. O otwartość na Boże działanie dla dzieci i młodzieży wypoczywającej podczas wakacji. Ciebie prosimy. O wieczną radość i pokój dla zmarłych z naszych rodzin. Ciebie prosimy. O otwartość na Boże plany dla każdego z nas, abyśmy nigdy nie odmówili wezwaniu do czynienia pokoju. Ciebie prosimy. Panie Jezu Chryste, Ty jesteś dawcą pokoju, wlej w nasze serca Twój pokój i daj odwagę do szerzenia go w świecie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. Przed prefacją Wyśpiewajmy teraz pieśń Kościoła, za Jezusa Chrystusa dawcę pokoju. Przed rozesłaniem Przyjmijmy Boże błogosławieństwo i stańmy się siewcami Bożego pokoju we współczesnym świecie. «« | « | 1 | » | »» Będę się chlubił z moich słabości, ks. Edward Staniek Święty Paweł mówi jednak o tym, że życie człowieka ma głęboki sens również wówczas, gdy nie jest bezpośrednio nastawione na pomoc najbliższym. Człowiek kaleki, chory, zmęczony życiem, dotknięty starością już niewiele pomaga. W pewnych sytuacjach więcej Jezus dziwił się ich niedowiarstwu, ks. Stanisław Bedrowski Człowiek mocno uwierzył w siebie; tak bardzo zaufał swoim możliwościom i swojemu rozumowi, że Bóg jest mu już niepotrzebny, że Jezus mu przeszkadza. Człowiek współczesny tak bardzo zapatrzył się w siebie i swoje możliwości, że odważa się więcej Uniżenie Jezusa, ks. Kazimierz Skwierawski Bóg przez swoje uniżenie podźwignął upadłą ludzkość. Liturgia pokazuje nam bezmiar tego uniżenia, wyrażającego się w zgodzie na pogardę, lekceważenie, odrzucenie i nieposłuszeństwo wobec słowa, które Bóg nieustannie kieruje do swojego więcej Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę». On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości». Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa Bożego». A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe». Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym». (Mk 10, 17-30) Mam pragnienie! Z junacką dramaturgią młodzieniec dzisiejszej Ewangelii biegnie, pada na kolana, wręcz krzyczy! Co krzyczy? Krzyczy, bo ma pragnienie. Odkrył je dawno, u początku życia. Pracował wytrwale, by je zaspokoić pobożnym życiem, przemyślanymi wyborami. Bezskutecznie! Wprawdzie może przypisać sobie kilka pochlebnych epitetów, ale prawda wewnętrzna jest bezsporna: pragnę jeszcze bardziej! Jezus widzi młodego gwałtownika. Widzi i szanuje. Docenia wysiłek, by nadać sens rzeczom i zdarzeniom, by przeżywać je z godnością. Wkracza zatem w dialog z podobnym zaangażowaniem. I… zaskakuje: Twoje pragnienie trzeba uwolnić! Pragnienia nie wystarczy odczuwać. Nie wystarczy poświęcać mu nawet sporo uwagi. Pragnienie potrzebuje wolności od ciebie samego, bo, w gruncie rzeczy, to Bóg jest jego sprawcą. Bóg widzi każde twoje pragnienie. Widzi i szanuje. Zna dokładnie sekwencję wyborów, które rozwijały je w Tobie. Wie o pragnieniu szczęśliwego małżeństwa i dobrze wychowanych dzieciach. Wie, że chcesz awansu w pracy i wyróżniająco odbytych studiów. Wie, że relacje są dla Ciebie ważne oraz że moralnie dobre wybory dają Ci poczucie integralności. Od czego jednak potrzebujesz się dzisiaj uwolnić? Co w Tobie trzeba sprzedać i rozdać? Co zostawić Jezusowi, by nie odejść zasmuconym?

14 niedziela zwykła rok b